Garść cytatów! ♥

Garść cytatów! ♥



Witajcie kochani! 
Po dłuższej, nieco wakacyjnej przerwie, postanowiłam podzielić się z Wami garstką cytatów/fragmentów z lektury "Promyczka", autorstwa Kim Holden. 
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tak motywujących do działania, oraz przepełnionych urokiem słów, oddacie się w pełni światu Kate. 
Zapraszam!

~♥~

"Jesteście dzielni...
A teraz idźcie... stwórzcie legendę!
To rozkaz. 
Zróbcie to.
Proszę."

"  Czytanie jest ucieczką od prawdziwego świata. Wszyscy go czasem potrzebują, by pozostać przy zdrowych zmysłach.  


"  Myślę, że wszyscy chcielibyśmy wszystko od razu. To nie egoizm, taka jest po prostu ludzka natura. Jednak czasami musimy pamiętać o istotnych rzeczach - tych dobrych, ale i tych złych.  " 


"  - Gus, zawsze może być lepiej. Wierzę w to całym sercem, jednak często muszę to sobie powtarzać. To trudne, kiedy uczucia, które wcześniej były moją drugą naturą, już nią nie są. 
Milczymy przez chwilę, po czym Gus mówi:
- Żyjesz na maksa każdego dnia, wiesz o tym, Promyczku? - Na jego twarzy nie ma już uśmiechu, mimo to słychać go w głosie. 
- Staram się - Każdego dnia, każdej godziny, każdej minuty staram się. - Stwórz legendę - przypominam mu. 
- Stwórz legendę - powtarza. Powtarzanie jest kluczem. Kiedyś w to uwierzy. - Tęsknię za tobą. 
- Ja też za tobą tęsknię. Codziennie. 
- Kocham cię, Promyczku. 
- Też cię kocham, Gus. 
- Dobranoc. 
- Dobranoc.  "



" Nie przeżyłabym najpiękniejszych chwil życia, gdybym nie była spontaniczna. Szczerze mówiąc, staram się nie myśleć zbyt wiele o przyszłości. Jestem wielką fanką chwili obecnej. " 


"  - Nie mówię, że nie powinieneś realizować i spełniać marzeń. Po prostu nie rezygnuj z tego, co dzieje się teraz, dla nieznanej przyszłości. Może ominąć cię wiele szczęścia, kiedy będziesz czekał na lata, które mogą nigdy nie nadejść. Nie trać czasu, bo przegapisz chwilę obecną, a przyszłość wcale nie jest taka pewna.  "




"  Niektórzy ludzie są dobrzy w sztuce tulenia. Potrafią to robić całą swoją istotą, nie tylko ramionami. Ich ciepło was wówczas otula. Sprawia, że czujecie się cenni i ważni.  


"  - Możesz przygotować Katie kawę, Rome? Dużą, czarną, a ja zaraz wracam. - Obraca się w stronę wewnętrznych drzwi prowadzących do jego mieszkania - I ja płacę, nie bierz od niej pieniędzy - woła przez ramię, otwierając drzwi. Wraca, kiedy Romero nakrywa mój kubek wieczkiem, macha do mnie z końca lady, po czym zza niej wychodzi. Wręcza mi niewielką kopertę. Widzę jego odręczne pismo:

Wszystkiego najlepszego, Katie. 

Pismo jest krzywe, chłopięce. Być może powinien zostać lekarzem, a nie prawnikiem. 
- Wszystkiego najlepszego, Katie. - mówi z uśmiechem. 
- Keller. Co to, urodzinowy tydzień? Nie trzeba. Zabrałeś mnie wczoraj na kolację, pamiętasz?
Wzrusza ramionami. 
- Była od nas wszystkich. - Uśmiecha się słodko. - To jest ode mnie. 
Otwieram. W środku znajduję kartę podarunkową o wartości dwudziestu dolarów do Grounds. 
- Dzięki. Jest idealna. - Wracając myślami do naszej rozmowy z kwiaciarni, dodaję: 
- To szantaż, czy przekupstwo? 
- Nic z tego. To ubezpieczenie. 
- Ubezpieczenie? 
- Tak. Dwadzieścia kubków kawy. Dwanaście wizyt w Grounds. Dwanaście szans na spotkanie. - Ma na twarzy ten uroczy, chłopięcy uśmiech.  "




"  - Cały ranek myślałem o Grace. Doszedłem do wniosku, że jeśli mógłbym być dzisiaj gdziekolwiek na świecie i robić cokolwiek, chciałbym być w San Diego na molo i łowić z tobą i Grace. Nigdy nie zapomnę, gdy Grace pierwszy raz coś złapała. Cieszyła się jak szalona, aż uzmysłowiła sobie, że na haczyku ma żywą rybę. Jej ekscytacja zniknęła i była załamana. Błagała, bym zdjął rybkę z haczyka i wrzucił do wody, póki jeszcze żyje. 
Myślenie o niej w taki sposób sprawia, że ciężar, który czuję dziś w sercu, jest lżejszy. 
- Tak, mimo to za tydzień znowu chciała wędkować. 
- Po tym dniu nigdy nie zakładaliśmy przynęty na jej haczyk. - W jego głosie też nie ma już tyle smutku. Wydaje mi się, że słyszę w nim radość. - Potrafiła godzinami siedzieć na swoim wózku i wpatrywać się w spławik unoszący się na falach. Co chwilę była przekonana, że złapała dużą sztukę, kręciła szybko kołowrotkiem, by wyciągnąć haczyk z wody, jednak nigdy się nie zniechęcała, widząc, że jest pusty. I zawsze odczuwała wtedy ulgę. 
Wyobrażam ją sobie, jakby to było wczoraj. Właśnie tego potrzebowałam. 
- Co zwykła mówić, kiedy wracaliśmy do domu? 

Wygląda na to, że mam pecha przy łowieniu, Gus.

Gus się śmieje.
- Za każdym razem. 
- A ty jej odpowiadałeś: Nie chodzi o to, że masz dzisiaj pecha, Grace, tylko o to, że ryby mają szczęście. Poza tym i tak ich nie jemy, a mama zawsze może kupić rybę w sklepie, jeśli będzie ją chciała przygotować na obiad. 
- Zawsze szeroko się uśmiechała. Wiesz, tak, że jej oczy niemal się zamykały. 
- Po czym wciągałeś policzki, robiłeś rybie usta, a ona chichotała i mówiła ci, jak jesteś głupi. 
Gus śmieje się jeszcze bardziej. 
-  Grace miała najlepszy śmiech. Nieustannie się śmiała. To was łączy. Obydwie kochacie się śmiać.  


"Zazwyczaj staram się unikać negatywnych słów, ponieważ sprowadzają niepożądane myśli, a co gorsza, złe decyzje. Są jakby katalizatorem nieszczęścia. Nakręcającą je spiralą."
"  Dotyk jest niedoceniany, a przecież jest podstawową potrzebą człowieka.  



"- Promyczku... - urywa, ale słyszę kliknięcie zapalniczki i pierwszy głęboki wdech spokoju.
- Powinieneś rzucić. - Nie mogę ukryć uśmiechu, a on to słyszy i prawie mu przechodzi. Czuję to. On też nie potrafi długo się złościć. Jesteśmy w tym podobni.
- Czasami doprowadzasz mnie do szału, wiesz o tym? - Uśmiecha się. Nie chce, ale nie potrafi się powstrzymać.
- Wiem, młody. Niestety to skutek uboczny życia w moim małym świecie pełnym promieni słońca i tęczy.
Śmieje się słodko.
- Zapomniałaś o jednorożcach.
Również się śmieję.
- Zapomniałam o jednorożcach. Dzięki za przypomnienie. Wspaniałego koncertu, młody.



"  To moja bajka, nawet jeśli będzie krótka i z okropnym zakończeniem, wciąż jest moja.  "



"  - Dlaczego mówisz do Kate "Promyczku"? - docieka Shelly.
Gus spogląda na mnie, po czym znów na nią. Następnie znów na mnie. I na nią. Wskazuje na mnie.
- Rozmawiałaś z nią kiedyś?
Każdy patrzy na mnie z ujmującym uśmiechem. Czuję się z tym bardzo dobrze.
Gus kontynuuje:
- Jest modelowym przykładem optymizmu. Jest niespotykanym promykiem słońca. Nie tylko szuka jasnych stron... ale nimi żyje.  "




"  Po obiedzie wychodzę z Gusem na ulicę, by mógł zapalić i byśmy mogli obejrzeć zachód słońca. Gus bierze mnie za rękę i się uśmiecha.
- Czas na show. 
Uśmiecham się i szepczę:
- Czas na show.
Słońce robi się pomarańczowe. Jest jaśniejsze, niż widywałam ostatnio, niemal jakby chciało zapewnić nam dobre przedstawienie. Udowodnić, że w Minnesocie zachód słońca może być równie piękny.  "



"  Jej twarz pozbawiona jest emocji, co oznacza najgorszy rodzaj załamania. To maska szoku. Maska, którą przywdziewa wasze ciało, kiedy przeżywacie coś tak poważnego, że woli się odciąć, niż się z tym zmagać. "



"  Uśmiecha się. To uśmiech, który sięga w głąb mojego serca. Kojąc, zaprasza do jej świata. To moje ulubione miejsce.  "



"  Prowadzi mnie do Grounds. Jest już zamknięte dla klientów, więc panuje w nim półmrok i cisza. Zatrzymuje się, gdy dochodzimy do wielkiego okna. Ściska moją dłoń. - Obejrzymy zachód słońca.
Uśmiecham się, nakrywam nasze dłonie ręką i wpatruję się w horyzont. Ściskam go mocniej, gdy niebo przybiera olśniewające odcienie różu i fioletu. Dopiero kiedy nastaje ciemność, uświadamiam sobie, jak mocno go trzymam.  "



"  Nie osądzajcie się nawzajem. Każdy ma coś na sumieniu. Pilnujcie tylko swoich spraw i nie wtykajcie nosa w cudze, no chyba że zostaniecie zaproszeni. A kiedy to się stanie, pomagajcie, zamiast osądzać.  "

~♥~

Pozostawiam Wam również playlistę utworów wybranych przez samą autorkę. :) Muzyka jest idealnym dopełnieniem całości.
...
Do epic!




               
Copyright © 2014 Isabelle - blog literacki , Blogger